Najpierw jest biała kartka... Raczej nie, tak zdarza się rzadko : )
Najczęściej pierwsza jest inspiracja, poruszenie. Czasami jej szukam, czasami przychodzi sama. To widok, nastrój miejsca, mięsistość koloru albo wręcz odwrotnie, jego ulotność. Różnie. Potem jest szukanie pomysłu i sposobu jego przełożenia na materię.
Dopiero wtedy pojawia się biała kartka. Szkic ołówkiem. Często pobieżny. Potem zaczyna się to co najlepsze, czyli działanie wody, farb i pędzla. Wszystko jest w ruchu, wzajemnie się dopełnia, przenika. Fascynujące jest jednoczesne obserwowanie i branie udziału w tym procesie. Najbardziej efektowne jest to przy akwareli i tuszu. Balansowanie między przypadkowością a decyzyjnością. Zawsze niepowtarzalne, tajemnicze. Na koniec wyłania się liść, motyl, ściana lasu, barwna kompozycja.